Sesja I: Gdzie my jesteśmy?

General Summary

Beren, Undayne, Sophie Shackleton i Karvnari budzą się w nocy, w totalnie ciemnym pomieszczeniu. Spali na kojach, a drewniane pomieszczenie sugeruje, że są w jakimś taniej noclegowni albo na statku. Po zebraniu swojego ekwipunku, wyjrzeli przez drzwi. W korytarzu, łączącym inne pomieszczenia, znajdowała się mesa. Duży stół wyładowany na wpół zjedzonym prowiantem, winem i dużym kulistym, nadgryzionym fragmentem dojrzewającego sera. Oprócz tego, w pomieszczeniu było dwóch podejrzanych typów. Obydwoje trzymali pochodnie. Jeden pilnował wzrokiem pomieszczenie, a drugi próbował otworzyć drzwi do kolejnej kwatery.   Undayne wyszła dziarsko z pokoju i rozmową próbowała od mężczyzn dowiedzieć się, co się dzieje. Niestety, ku jej rozczarowaniu, doszło do starcia. Powierzchniowcy nie chcieli rozmawiać i widząc, że postacie graczy nie chcą cofnąć się do kwater, doszło do walki. Jej finiszem była szybka śmierć napastników.   W kwaterze obok, do której mężczyzna próbował się włamać, spała czwórka osób - krasnolud i trzech ludzi. Ich sen był nad wyraz mocny, ale po gwałtownym rozbudzeniu wstali i też nie wiedzieli gdzie są, dlaczego są ani co się wydarzyło. Za to krasnolud w miarę szybko się zorientował, że na stole w przedpokoju leżał jego kawał sera!   Drużyna postanowiła iść dalej w głąb. Idąc korytarzem zauważyli światło od ognia pochodni, który świecił się z otwartych drzwi z pokoju obok. Tam, oprócz dużej baterii magicznych armat, znajdował się trzeci napastnik. Też próbował otworzyć drzwi do kolejnej Komnaty! Czegoś ewidentnie tu szukali…   Tym razem Beren wykazał się przytomnością umysłu i wykorzystał swoje naturalne zdolności. Przyjął postać jednego z poprzednich napastników i odważnie podszedł do nowo spotkanego jegomościa. Próbował wyciągnąć z niego więcej informacji, ale rozmowa nie poszła do końca po jego myśli i musieli obezwładnić napastnika.   W komnacie, do której próbował się wkraść napastnik, spotkali… Półelfią młodą kobietę i jej 3-letnie dziecko! Po próbie wyciągnięcia więcej informacji, ale i te były szczątkowe, kazali iść jej za sobą. Wszyscy się obudzili podczas ataku i nikt nie pamięta, co się działo wcześniej!   W międzyczasie, Undayne zaczęła podejrzewać, że znajdują się na jakimś przedziwnym statku - takim, co nie porusza się po wodzie!   Idąc długim korytarzem dalej, drzwi otworzyły się do dużego kwadratowego pomieszczenia z ogromnym Smoczym Okruchem, który był podłączony do przedziwnej aparatury. Tutaj było dwóch napastników, którzy… Próbowali roztrzaskać całą tą maszynerię!   Bohaterowie szybko się z nimi rozprawili, po czym oceniając ten Smoczy Okruch potwierdzili podejrzenia Undayne. Znajdowali się na statku powietrznym!   Po tej rewelacji, ruszyli dalej. I kolejne pomieszczenie to długi korytarz kończący się klatką schodową, prowadzącą na piętro.   Na piętrze zaś, znaleźli „ukrywającą” się w toalecie Brynmę d’Kundarak, która okazała się… Ich pracodawcą! Po krótkiej rozmowie postanowili poruszyć kapitana statku, Saal d’Lyrandar. W bocznej komnacie, do której były otwarte drzwi, leżało ciało półelfa. Kobieta wpadła w szok i zalała łzami - to jej mąż. Dalej, w kolejnej komnacie, która okazała się być kwaterą kapitana, była przetrząsana przez dwóch Wand Slingerów, którzy spodziewali się wizyty gości i czekali z zasadzką. Po krótkim starciu, szybko przeszukali kwaterę i … Sophie Shackleton udało się znaleźć zaawansowany Sending Stone. Potem nadała sygnał wzywający pomocy i korzystając z mapy, oszacowała spodziewane miejsce… katastrofy. Zaś Undayne patrząc na gwiazdy potem, oszacowała, że są gdzieś nad Karrnath.   Na pokładzie, jak gracze się wychylili, doszło do kolejnego starcia. Napastnicy próbowali wyciągnąć czegoś z kapitana statku, albo wyrzucić go przez burtę. I tak, faktycznie, wszyscy się znajdowali się na statku powietrznym. Walka była długa, na moment Karvnari nawet padł na ziemie po ukradkowym postrzale z kuszy. Na pokładzie zmaterializowany był magiczny portal, z którego po pewnym momencie wyłoniła się… Kobieta, z białą maską na twarzy. Zarządziła odwrót, bo „mamy to, po co przybyliśmy”. Napastnicy rzucili się do ucieczki, ale nie wszystkim się udało na czas.   Jak portal znikł, to nie był niestety koniec zagrożenia. Bez kapitana i z uszkodzonym systemem napędzającym, ognisty krąg wokół statku znikł krótko później. Statek zaczął powolny spadek…   Wszyscy jakoś próbowali ratować sytuację, ale najskuteczniejszy pomysł wysunęła Karvnari. 3-letnie dziecko okazało się być dzieckiem martwego półelfa - „mechanika” statku. I ono mogłoby się porozumieć z żywiołakiem, który porusza statkiem.   Poszło dobrze. Rozbili się.
Report Date
02 Feb 2021

Comments

Please Login in order to comment!