Sesja II: Risia
General Summary
Po roztrzaskaniu się, jak później się okazało, o szczyty Icetop Mountains, bohaterowie się przebudzili. Wokół panował chaos, statek roztrzaskał się na dwie części, wszędzie leżeli ranni, szczątki statku i przewożone towary. Śnieg leniwie sypał z nieba, temperatura oscylowała wokół zera. Bohaterowie szybko się wybudzili z zamroczenia i Sophie Shackleton natychmiast ruszyła by nieść pomoc. Skupili wszystkich ocalałych przy magicznie przywołanym ognisku, gdzie dzielna medyczka mogła ocenić stan fizyczny i psychiczny poszkodowanych, oraz w konsekwencji udzielić potrzebnej pomocy.
Karvnari, a potem Sophie, zaczęli przeszukiwać okolicę w poszukiwaniu Sending Stone. Udało się go znaleźć w zaspie śnieżnej nieopodal statku, ale nie reagował na ich działania.
Undayne "The Crushing Wave” przepytywała przez chwilę Brynmę d’Kundarak, próbując rozeznać się w sytuacji. Potem na tyłach niegdysiejszego statku rozpaliła ogromne ognisko, żeby spróbować ściągnąć jakąś pomoc. Ktoś powinien zauważył ogromny snop czarnego dymu unoszący się nad górskimi szczytami!
Beren Colworn próbował odratować z zapasów co się dało. Zebrano wszystko przy ognisku i zaczęto planować dystrybucję dóbr, nakarmiono wygłodniałych i wyziębniętnych rozbitków. Undayne, przy pomocy innych, zorganizowała prowizoryczne schronienie w przedniej części rozbitego statku, by ochronić wszystkich przed zimnym wiatrem.
W pewnym momencie, matka półelfiego dziecka zaczęła gorączkowo się rozglądać. Zerwała się na nogi i panicznie biegać po okolicy. Okazało się, że Fonre d'Lyrandar znikł! Jego ślady prowadziły w dół zbocza, w stronę wąskich górskich szczelin. Bohaterowie długo nie myśląc, zostawili rozbitków w bezpiecznym schronieniu i zaczęli podążać po śladach w śniegu, zostawione przez Fonre. Ślady prowadziły cały czas w dół, gdy nagle skręciły ostro w bok do wąskiej górskiej szczeliny. Gdy bohaterowie się przez nią przeciskali, oślepiło ich mocne białe światło i wtszli na otwartą śnieżną polanę.
Tutaj zaczęły dziać się dziwy. Ślady Fonre dalej prowadziły do przodu, ale aż po horyzont jedyne co było widać to… Bezkresne śnieżne pole. We wszystkich kierunkach. Taki sam widok spotkał ich za plecami! Znaleźli się w dziwnej krainie, zdecydowanie innym miejscu, niż byli przed chwilą. Poczuli też, że temperatura zaczęła drastycznie spadać, nawet do -20 stopni i dalej w dół. Nie mogli stać tak w miejscu! Sytuacja była nieciekawa i nie mając drogi powrotnej, postanowili ruszyć dalej po śladach Fonre. Prowadziły do czegoś, co z daleka wyglądało na niewielki krater, dolinę czy wąwóz. Zauważyli też ciekawą własność tej krainy. Powietrze jest stałe. W ogóle się nie rusza, jakby wiatr nawet nie istniał. Było coś bardzo nieswojego w tej sytuacji.
Podążając tropem Fonre, Karvnari zauważyła kątem oka inne ślady. Nieopodal ścieżki Fonre, zauważyła ślady czegoś innego: czegoś większego. Wyglądały, jakby ktoś próbował je zamaskować. Zaniepokojeni i z wzmożoną czujnością, postanowili ruszyć dalej i właśnie chwilę później, z dużej śnieżnej zaspy po drugiej stronie ścieżki, wysunął się duży, owłosiony stwór, który gromko ryknął i rzucił się na bohaterów! Starcie było krwawe i widać było, że żadna strona nie da pardonu. Po walce, pochylając się nad parującą bestią, szybko odzyskali oddech i postanowili ruszać dalej. Sophie nie udało się pozyskać kłów z bestii…
Gdy dotarli na krawędź wąwozu, okazało się, że w dół prowadzi całkiem zgrabna ścieżka. Fonre też tam zszedł, sądząc po śladach. Ruszyli więc za nim i po chwili poczuli pod nogami coś innego, niż śnieg. Kamień! Nawet więcej, kamienne płyty. Droga. Potem niewielki kamienny mostek i dalej jakieś ruiny, kamienne ściany. Idąc bardzo powoli, zaczęli słyszeć rytmiczny i spokojny stukot. Odgłos kruszenia lodu. Wchodząc po schodach na niewielkie piętro, na którym znajdował się duży zamrożony „staw”, zauważyli Fonre, które kamieniem próbował roztrzaskać taflę wody, by dostać się do czegoś pod sobą. Gdy bohaterowie zwrócili na siebie jego uwagę, spojrzał na nich mglistym wzrokiem, po czym omdlał wyczerpany i wyziębiony.
Bohaterowie szybko rozpalili ognisko, Sophie zajęła się dzieckiem, a reszta zaczęła sprawdzać okolicę. Okazało się, że Fonre próbował przebić się do ciała kobiety, które leżało kilkanaście stóp pod grubą taflą krystalicznie czystego lodu. Podczas godzinnego odpoczynku, Karvnari próbowała przebić się przez taflę lodu. Potem Sophie wsparła ją, rozpalając co chwilę kolejne magiczne ognisko, topiąc lód stopa po stopie. Udało im się, w końcu, wydostać z lodu ciało, które… Okazało się żywe! Kobieta, piękna o cerze przypominającej Undayne, pokryta licznymi tatuażami, wciąż żyła! Jej oddech był niezwykle wolny i spokojny jak u za hibernowanego zwierzęcia.
Spokój drużyny przerwały głośne kroki jakiejś istoty, wchodzącej do wąwozu. Beren poszedł na przeszpiegi, jednak bestia (która okazała się „mężem” wcześniejszej bestii!) go ujrzała i zaczęła ścigać! Gdy risiańska bestia ujrzała resztę drużyny, zatrzymała się na bezpiecznej odległości i zaczęła ryczeć i warczeć. Ku zdziwieniu wszystkich, Karvnari połączyła się mentalnie z istotą i zaczęła z nią rozmawiać. Niestety, pertraktacje chyba nie wyszły zgodnie z jej oczekiwaniami, bo bestia rzuciła się za kalashtarką. To był błąd, który bestia przypłaciła życiem…
Po zamieszaniu, Beren obserwujący dalej okolicę ze skalnej półki, usłyszał za sobą dziwny syczący, lecz melodyjny głos. Jak się okazało, kobieta wyswobodzona z okowów lodu, się wybudziła. Przedstawiła się jak Illabis i mówiła do Berena w języku smoków! Ku równie wielkiemu zdziwieniu innych, Sophie znała ten język. Co prawda, Illabis używała dziwnego dialektu, brzmiącego w uszach Sophie nie co starodawnie, ale udało się co nie co od Illabis dowiedzieć. Potem zaczęła mówić w języku wspólnym, który zna większość ras zamieszkujących Khorvaire.
Próba ucieczki, z jak się okazało, planu Risii, powiodła się dzięki wyjaśnieniom Illabis, skąd się tu znalazła. Znów, niczym nie wyróżniającym się magicznym „przejściem”, z wciąż nieprzytomnym Fonre i Illabis, bohaterowie przekroczyli granicę między planami. Znaleźli się nieopodal ścieżki, która prowadzi na szczyt, gdzie leży rozbity statek powietrzny.
Wymęczeni zimnem, starciami i ciągłym maszerowaniu w głębokim śniegu, zaczęli mozolną wspinaczkę w górę licząc, na ogrzanie się przy ciepłym ognisku i zjedzeniu czegokolwiek…
Character(s) interacted with
Rozmowa z pracodawcą, Brynmą d’Kundarak.
Poszukiwania Fonre d'Lyrandar, syna Saal d’Lyrandar i Itlani Ebinor.
Uwolnienie z lodowego więzienia Illabis.
Report Date
09 Feb 2021
Comments