Sesja IV: Gospoda Wilmyna i Przejście Graniczne

General Summary

Zanim dzielni bohaterowie udali się na spoczynek, Beren zwęszył interes w gospodzie. Trójka okolicznych mieszkańców grała w karty. Szybko nauczył się gry, i przy niezbyt uczciwej współpracy z Sophie i Karvnari, wygrał trochę galifarów [złotych monet].   Sophie pożyczyła od Wilmina d'Ghallanda mosiężną misę i warty 10 galifarów stos węgla drzewnego. Użyła tego później w pokoju do przywołania chowańca, sowę imieniem Diva. Itlani Ebinor, która postanowiła zostać w gospodzie dłużej i odpocząć od nieprzyjemności ostatnich dni, przeboleć stratę męża, darowała bohaterom kamień, magiczny, który Fonre d'Lyrandar wyniósł z Risii.   Potem wszyscy udali się na spoczynek.   Niestety, spokojny sen bohaterów został nawiedzony przez koszmar. Wspólny koszmar, identycznie wyśniony przez Berena, Sophie i Undayne. Tylko Karvnari z oczywistych względów, nie widziała snu. Wybudzeni z koszmaru o baśniowej polanie, gdzie zaatakował ich nieoczekiwanie rój nieumarłych szkieleto-motyli, przestali się czuć bezpiecznie. Nie mogąc zlokalizować źródła snu, obawiając się o dalsze konsekwencje, postanowili po śniadaniu ruszyć dalej w drogę. Krótko debatowali gdzie ruszyć: Vedykar czy Kundurakhold? W końcu, decyzja zapadła.   Wyruszyli w stronę Kundurakhold (zwanego też Korunda Gate), gdzie mają zamiar znaleźć Dalmuka Turanatha i przekazać mu smoczy okruch, który ewidentnie miał trafić w jego ręce z zamysłem Brynmy d’Kundarak.   Podróż w stronę górskich ostępów przebiegła niespodziewanie lekko i bez niespodziewanych spotkań. Dopiero wchodząc wyżej, na pierwsze wzgórza Ironroot Mountains, dojrzeli szybujący w powietrzu klucz hipogryfów, który sprawiał wrażenie, jakby czegoś, albo kogoś, szukał…   W górach temperatury nie były sprzyjające, ale marsz w osłoniętych od wiatru wąwozach i szczelinach, pozwolił w miarę szybko dotrzeć do pierwszej przeszkody. Gdy słońce już niemal zaszło, stanęli przed posterunkiem granicznym. Prosta, kwadratowa wieża i mur z wzmacnianą żelazem drewnianą bramą, odgradzały dalszą drogę niczym klin. Sophie wysłała Divę, swojego sowiego chowańca, żeby zorientować się w sytuacji. Ku uldze wszystkim, po drugiej stronie muru, wokół ogniska siedziały krasnoludy. Wszystko wyglądało w porządku.   Gdy podeszli bliżej, oślepiające światło z Everbright Lantern oślepił podróżnych. Krasnoludy zaczęły wypytywać o drogę, powód podróży i tak dalej. Wtem, nastąpił niespodziewany zwrot akcji, a po nim kolejny zwrot! Na murze pojawił się dowódca garnizonu, Turandark Ghurndan. Rozpoznał Berena! Zanim zdążył powiedzieć coś więcej, strzała o prostym grocie przebiła się przez gardziel krasnoluda, który zalał się krwią i wypadł z muru na ośnieżone ostępy niemal pod nogi bohaterów.   Zaczęła się walka z agresorem, którymi okazały się dolgrimy! Paskudne abberacje, wytwór Dyrrna Korumpującego, wylazł z ciemnych tunel pod Ironroot Mountains i zaatakowały posterunek. Walka była dłuższa. Trójka krasnoludzkich gwardzistów opłaciła ją życiem ale dolgrimy zostały odparte. Podczas odwrotu, zwinęły trzy worki z wieży i uciekły w głąb doliny. Sophie Shackleton ustabilizowała Turandarka, którym potem zajął się jedyny pozostały krasnoludzki strażnik graniczny. Po rozmowie i chęci krasnoluda ruszenia na samodzielną, i zapewne samobójcza misję, by odzyskać skradzione worki (a w jednym miały być tajne dokumenty!), bohaterowie kazali krasnoludowi zostać i zająć się Turandarkiem, a sami ruszyli w pościg za istotą z Królestwa Poniżej.   Dolgrim doprowadził bohaterów do opuszczonej kopalni, w której czaiła się niewielka zasadzka. Sposób walki i ciągłe wycofywanie się dolgrimów nasunęło na myśl wciąganie w większą pułapkę. Jak się później dowiedział tego Beren, to była słuszna koncepcja. W świeżo wybitej jaskini, do której uciekały dolgrimy, Beren ujrzał potwora, o jakim słyszał tylko niepokojące legendy. Dalgunt w pełnej okazałości przemówił do Berena, groźnie poruszając licznymi mackami. Ofiarował on bohaterom miecz i pozwolił odejść. Coś, czego nikt się nie spodziewał. Nie myśląc dłużej nad sytuacją, postanowili nie zaglądać darowanemu koniowi w zęby, wzięli zawinięty miecz, skradzione z posterunku worki i szybko wycofali się z kopalni.   Spotkanie w kopalni miało być dopiero pierwszym z dziwnych spotkań, jakie czeka bohaterów.

Rewards Granted

Risian Shale Orb w podzięce za uratowanie Fonre d'Lyrandar.

Character(s) interacted with

Na posterunku granicznym uratowali życie Turandarkowi Ghurndan. Itlani Ebinor i Fonre d'Lyrandar darowali bohaterom kamień z Risii.
Report Date
23 Feb 2021

Comments

Please Login in order to comment!