- Syn Halvor Olsen , wychowywany przez stryja, Durante Olsen . Nie wie nic o ojcu, poza faktem, że był poszukiwaczem przygód - a z ostatniej przygody nie wrócił...
- Czerpiący w pełni z życia mężczyzna, który zawsze żyje jego pełnią - a przede wszystkim, bez wahania rzuca je na szalę. Bo tak robią poszukiwacze przygód i tak robił jego ojciec. W przeciwieństwie do jednak ojca, ma dość burzliwą historię miłosną... Chyba.
- Lojalny niczym pies dla towarzyszy. Jeśli jesteś jego przyjacielem, to zawsze możesz na niego liczyć. Z resztą, on sam może być na skraju śmierci, ale zrób coś jego stryjowi...
NPC:
Wiliam Nagant
Alchemik, szalony naukowiec, wariat - nazwij go jak chcesz, ale to był kawał inteligentnego osobnika był. Swego czasu, Octavius przebywał sporo w jego towarzystwie, zaciekawiony zaglądając mu przez ramię. Gość był z cholernie dalekiego obszaru -
Alkenstar Eksperymentował w podróży, szukając ciekawych inspiracji na wynalazki, a swego czasu najął Octaviusa na ochronę (Plusy faktu, że twój stryj ma znajomego kupca, są takie, że nie możesz narzekać na brak ofert pracy...). I tak narodziła się przyjaźń, pośród eksplozji jego składników, wybuchów i bum bum patyków. Początkowo wydające się tajemniczą magią, zafascynowały Octaviusa na tyle, że zainteresował się nimi na tyle, że... Cóż, broń u jego boku chyba najlepiej potwierdza, jak wielki wpływ na niego miał William. Nauczył się wyrabiać amunicję i dbać o swoją broń, jakby była jego drugą ręką. To przez niego Octavius opracował swój własny styl walki, łączący pistolet z mieczem
Od tego czasu, wciąż zdarza im się wymieniać listy, o ile jeden drugiego złapie. W końcu, dwóch podróżników nie da się tak łatwo dopaść... Zwłaszcza, gdy są osobno
Camille "Dwuręka" Revyn
Jeden człowiek ze spluwą to dość nietypowy widok w tych okolicach. A co powiecie na dwóch ludzi i trzy spluwy? Ano, to już bardzo rzadkie zdarzenie. Tak jakoś się złożyło, że Camille i Octavius wpadli na siebie podczas jednej z przygód. Kobieta była jak on, poszukiwaczką przygód. Pierwszy raz, gdy się spotkali, skończyli oboje ze spluwami przystawionymi do głowy, leżąc na ziemi. Z czasem, pojawiła się rywalizacja, a ta przerodziła się w przyjaźń, by w końcu w miłość. Mimo to, ich relacja pozostaje dość otwarta - żadne nie oświadczyło się drugiemu, choć często potrafili stawać plecami do siebie nawzajem i bronić swych pleców. Ich ścieżki nieustannie się przecinają, czy to biorąc te same nagrody, czy to lądując w tej samej pułapce, czy po prostu zasiadając w tej samej karczmie. Los tej dwójki pełen jest rozstań i pojednań, kłótni i pogodzenia, wojen i pokoju.
Octavius może i wiązał się z wieloma dziewczynami. Może i próbował ułożyć sobie życie uczuciowe. Ale jednak, los nie pozwala mu na to - czy to przez piekielnie religijną matkę posyłającą córkę na rycerskie nauki, czy też przez brata będącego królem podziemnego imperium. Prędzej czy później, Dwuręka i Octavius znowu na siebie natrafią, znowu ich bronie zaśpiewają w unisono i kto wie, może "tym razem im wyjdzie"... Są związani losem, czy tego chcą czy nie. Może to wola
Shelyn, by wciąż na siebie trafiali. A może takie ich przeznaczenie - wiecznie tańczyć na krawędzi, wiecznie ryzykować życie, by odnajdywać siebie w największych bitwach. A może to po prostu przypadek, że dwóch kochających się ludzi nie może usiedzieć ze sobą długo w jednym miejscu... Są niczym pewien białowłosy łowca potworów i czarnowłosa czarodziejka.
Ich "związek" można przyrównać do związku otwartego. Oboje wiedzą, że mieli innych partnerów poza sobą. Oboje są w końcu młodzi. No i ostateczne... Żadne nie wyznało miłości drugiemu, prawda?
Najważniejsze wydarzenia z życia
- 4688 AR - urodził się
- 4690 AR - trafił pod opiekę Durante Olsen
- 4692 AR - przeprowadzka do Nowego Stetven
- 4699 AR - wraz z Durante przenosi się do Restov
- 4704 AR - krótki związek z Cassy
- 4706 AR - poznaje Wiliam Nagant
- 4707 AR - wraca do Restov po roku z Williamem
- 4708 AR - poznaje Camille "Dwuręka" Revyn
- 4709 AR - poznaje Nulia , Ezareth i Yenn
Pełne backstory
“To zawsze są sekundy. Sekundy od upadku i porażki, sekundy od wzlotu i zwycięstwa. Zawsze na ostrzu noża”
Octavius Olsen urodził się jako syn
Salvia Olsen i
Halvor Olsen. Jednakże, nie jest to szczęśliwa historia… Gdyby tak było, nie zostałby poszukiwaczem przygód. Octaviusa wychowywał jego stryj -
Durante Olsen . Pomimo ciężkiego brzemienia, dołożył on wszelkich starań by Octavius wyrósł na ludzi. To jemu możemy zawdzięczać w znacznej mierze obecny charakter Octaviusa. Gdy od małego słyszysz, że twój ojciec to był wielki poszukiwacz przygód… Cóż, chcesz być jak on.
Choć Octavius nie był głupim dzieckiem, nie był też z tych grzecznych. Nie wahał się walczyć o swoje, czy ładować w kłopoty. Bruzdy, siniaki i otarcia były czymś dla niego naturalnym… Głównie przez zadziorny charakter. Aczkolwiek dzieciństwo dało mu ważną lekcję - Swoje problemy, rozwiązuj sam. Stryj miał wystarczająco spraw na głowie, próbując wychować blondyna na ludzi, więc nie było potrzeby mieszać go w bójki i inne kłopoty. Jasne, gdy sprawa wykraczała poza umiejętności młodego, nie wahał się prosić o poradę. Miał oparcie w stryju. Po prostu… Nie chciał go kłopotać. A z resztą, z dużej części bójek wychodził zwycięsko.
Stryj jednak, swoimi opowieściami i samym sobą, wbił naszemu blondynowi do głowy rzeczy takie jak bycie honorowym i uczciwym człowiekiem. Zapewne to dzięki niemu, Octavius jest teraz światłym poszukiwaczem przygód (Tia…) a nie bandytą na jakimś trakcie. Bo zawsze jest sprawa, o którą warto walczyć. Zawsze jest ktoś, kogo trzeba bronić. I zawsze jest ktoś, komu trzeba spuścić wpierdol.
“Ja nie wierzę, że nigdy nie umrę. Ja to wiem.”
Octavius zatem wyrósł w końcu na… Powiedzmy, że porządnego człowieka. Durante wyuczył go wszystkiego czego potrafił, a sam Octavius wciąż jest pełen szacunku do stryja, będąc świadomym jak ciężkie brzemię on nosi. Młody Olsen też szybko zorientował się, że ten świat nie jest uczciwy - i albo tańczysz z nim na ostrzu noża, albo jesteś nikim. Nie interesował go żywot spokojnego człowieka, który zostaje zapomniany. Zamierzał podążyć za swoim ojcem, być poszukiwaczem przygód, takiego jak on. Śmierć szybka, ale zostań za nią zapamiętany. Nie dziw zatem, że gdy młody dorósł, zaczął się uczyć walki. Doświadczenie w walkach ulicznych jest jedną rzeczą, ale Octavius potrzebował ostrza. Siła nie była jego mocną stroną, dlatego nie zamierzał nawet konkurować z innymi o nią. Zamiast tego, wykorzystywał swoją zwinność i co by nie mówić, grał nieczysto. Jak tylko się dało.
Ale czegoś w tym duecie mu brakowało. Miecz mu nie wystarczał. Eksperymentował z kuszą, ale cięciwa za łatwo pękała. No i bełt zbyt chętnie wypadał. Rozwiązanie przyszło z najbardziej niespodziewanej strony. Durante wyrobił sobie znajomości w czasie, gdy Octavius dorastał… I tak oto, na drodze młodego Olsena pojawił się
Wiliam Nagant Podróżnik z
Alkenstar . “Va Banque” Nagant poszukiwał kogoś, kto towarzyszyłby mu w podróży. Osiemnastoletni Octavius dostrzegł w tym okazję na wykazanie się i postawienie pierwszych kroków. Kiedyś trzeba wylecieć z gniazda… A to była dla niego idealna okazja. Ucałowawszy stryja na pożegnanie, zarzucił miecz na plecy i wyruszył na wyprawę. Przez rok towarzyszył Nagantowi, a między mężczyznami narodziła się przyjaźń. Ale co więcej, Octavius odnalazł brakującą część swojego stylu. Stylu? Owszem. Dla Octaviusa poza była wszystkim, nie liczyło się jak coś robił, jeśli wyglądał dobrze, robiąc to. A Nagant? Był szalonym alchemikiem, który pod pretekstem “podróży”, eksperymentował z różnymi substancjami. I zaprezentował Octaviusowi czarny proch.. Broń palna od razu przypadła do gustu chłopakowi. Podczas podróży zatem, poznał tajemnicę stojącą za prochem. Nagant był zadowolony, że ma kogoś więcej niż ochroniarza - kogoś, kto podzielał jego pasję. Wspólnie zatem eksperymentowali i sprawdzali działanie substancji… Cóż, gdyby istniała konwencja genewska, Octavius z całą pewnością by pod nią podpadł, rzucając w zielonoskórych między innymi kwasem. Rok podróży zleciał szybko i nim Octavius się obejrzał, byli już znowu w
Restov . Jego stryj na szczęście się nie spalił, a on sam wyszedł o wiele bardziej doświadczony niż nie. No i z prezentem pożegnalnym od Naganta - ręcznie wykonanym pistoletem. Skałkowy, prosty pistolet był tym, czego Octaviusowi brakowało w jego duo - sprawdzonej, nie psującej się tak łatwo broni. Z kaburą u pasa, wiedzą w głowie i mieczem na plecach, nasz młody awanturnik był gotowy stawić czoła światu. Aczkolwiek ile razy wybuchł mu proch u pasa, bo stryj stracił kontrolę, to jego. “Jackpot” Octavius następne lata spędził, będąc łowcą nagród. Gdy jego stryj zajmował się pracą historyka, Octavius tropił przestępców i dostarczał ich straży miejskiej. Niestety, żadnych grubych ryb… No a jego metody ciężko nazwać uczciwymi. Stały bywalec szulerni, młody Olsen niejednokrotnie wygrywał wysokie stawki, by następnego dnia je przegrać w grze o informacje. Można go nazwać swoistą płotką… Jego największą nagrodą było złapanie gościa z nagrodą o wysokości pięciu sztuk złota. Jakkolwiek działał dobrze, tak hazard stał się jego drugą miłością. Uwielbiał ten dreszczyk, to podekscytowanie i dramaturgię, gdy karta szła lub nie szła. Raz wracał do domu w samym płaszczu, a raz mógł stawiać piwo wszystkim w barze. Z resztą, poza polowaniem na przestępców, brał też zlecenia na tak prozaiczne rzeczy, jak przetrzebienie lokalnej populacji goblinów (znowu) czy zebranie się w grupę i pozbycie bandytów… Budował karierę poszukiwacza przygód. Ale wciąż, czekał na jakiś przełom.
W wieku dwudziestu lat, miał już jakieś doświadczenie bitewne.... Ale w tym wszystkim, nie wspomnieliśmy o jednej, niezwykle ważnej rzeczy. O miłości.
Przypomnijmy tylko, że Octavius miał cholerne dziewiętnaście lat!
“Romanse są jak walka. Skaczesz w ogień i sprawdzasz, czy jesteś w stanie przetrwać”
Octavius… Nie można go określić jako “kochliwego”. Nie da się też powiedzieć, że przeskakiwał z kwiatka na kwiatek. Po prostu chłopak nie miał szczęścia w miłości… Takiego, jakby chciał. Próbował ułożyć sobie życie, ale to nigdy nie wychodziło. A też trzeba powiedzieć sobie szczerze… Miłość to rzecz skomplikowana. Ale też i prowadząca do pozytywnych rzeczy.
Chociaż jeśli mamy być szczerzy, w większości kończąca się raczej negatywnie. Jego pierwsza towarzyszka,
Cassy , okazała się… Cóż, powiedzmy że określenie jej “władczą” to powiedzenie, że Durante jest “troszkę” ognisty. Tak, romans był piękny, ale oboje zdali sobie sprawę, że to nie wypali. Mieli zbyt różne charaktery, by połączyło ich coś więcej, niż chwilowe zbliżenie…
I tak możnaby podsumować większość romansów Octaviusa. Mimo prób, nie udawało mu się stworzyć niczego więcej, niż tylko chwilowe romanse. Chociaż… Nie okłamujmy się. Była jedna, która skradła jego serce. Z którą faktycznie zaiskrzyło.
Camille "Dwuręka" Revyn. Poznali się, gdy wpadli równocześnie do kryjówki jednego z poszukiwanych zbiegów. To miałą być wielka nagroda, przełom w bojach obydwu, a pierwsze co zrobili, to wycelowali w siebie spluwy. Obydwu zatkało, gdy zobaczyli, że ktoś inny też korzysta z broni palnej. Oboje myśleli, że to drugie jest tu nie po nagrodę, a po podziemne porachunki. I cóż… Oboje się mylili.
Utwierdził ich w tym fakt, że kilka sekund po nich, do pomieszczenia wpadła czwórka wściekłych bandytów. Pierwszy z nich natychmiast zarobił trzy dziury wielkości piłki golfowej…
I tak się poznali. Wpadali na siebie podczas polowania na nagrody, wyciągali się z tarapatów (przypadkiem, albo i z premedytacją…), spotykali w szulerniach. Jednakże, los rozdzielał tą dwójkę - a to Octavius wyjeżdżał, a to ona znikała. Więc choć na pewno było między nimi coś więcej, jakaś zażyłość, miłość, ani jedno, ani drugie się nie przyznało. Chyba oboje po prostu kochali ten dreszcz na plecach, huk wystrzałów i adrenalinę w żyłach. Nie chcieli się wiązać, ale Shelyn miała dla nich inny plan, stawiając ich naprzeciw siebie co i rusz.
I choć oboje wiedzą, że ich serca są sobie przeznaczone, nie potrafią się przed sobą do tego przyznać. Może kiedyś… Lecz są młodzi, a hormony buzują. Nie dziw zatem, że i jedno i drugie romansuje. I tak oto, przechodzimy do pewnej przygody dwudziestoletniego Octaviusa i osiemnastoletniego
Ezareth…
“Wbrew pozorom okno jest bardzo często dobrą opcją”
Nulia była Aasimarką, związaną z
Sarenrae. Służyła w jej świątyni, a Octavius… Cóż, po którejś z walk tam wylądował w stanie bolesnym. Ot, tu złamana kość, tam wybity bark… Pakiet Deluxe skutków jego zajęć. No i tak się złożyło, że wylądował u sióstr zakonnych Sarenrae na zasklepienie się ran. Między tą dwójką zaiskrzyło, a romans skonsumowali w najbardziej chyba nieodpowiednim do tego miejscu… Czyli nawie chóru. Pech chciał (Albo Shelyn stwierdziła, że tak być nie będzie), że zostali na tym przyłapani. Raban koszmarny, ale gorszy był fakt, że kapłanki chciały go zabić, więc blondyn salwował się ucieczką.
I tu na jego drodze pojawił się on. Blondyn jak on, który akurat o czymś rozmawiał z jedną z kapłanek, do której nie dotarł jeszcze powód afery. Zaintrygowany, czemu gość w czarnym płaszczu jest ścigany przez kapłanki, Sarenrae, udało mu się powstrzymać rozlew krwi i naprostować sytuację.
To był pierwszy raz, gdy Octavius pozwolił komuś innemu zająć się jego bałaganem. Ezareth bardzo sprawnie wyperswadował propozycje zakucia go w dyby, wykastrowania i innych… Nieciekawych praktyk, których tutaj nie opiszemy z uwagi na dobrostan psychiczny czytelników. Jak na kapłanki bogini leczenia i zdrowia, to były bardzo kreatywne w swoich propozycjach. Grunt jednak, że właśnie dzięki temu Octavius ma nadal możliwość pojawiania się w świątyniach Sarenrae i nie ma w nich jego podobizny z napisem “Most Wanted”.
Grunt, że od tego zaczęła się przygoda wyznawcy Caydena Caileana i Arazni. Jak Octavius został wyznawcą Arazni, o tym później. Grunt, że szybko złapali wspólny język. I umiejętność do ładowania się w kłopoty. Tak oto narodziła się przyjaźń, pieczętowana kuflem piwa, albo wspólnym rozwiązywaniem (Lub sprawianiem) problemów w Restov… A jak się jeszcze okazało, oboje mieli mentora przydatnego dla tego drugiego.
“Sztuczką rzucania wszystkiego na szalę jest to, że nie rzucasz pełnej puli”
Velrian, mistrz Ezaretha, okazał się szorstkim osobnikiem. Kilka pierwszych sparingów szybko udowodniło różnicę między ich umiejętnościami. Octavius był albo łatwo rozbrajany i spotykał się z zimną stalą, albo boleśnie obijany. Ale jednak, też się rozwijał, pomimo tego, że Velrian wprost mu powiedział, że go niczego nie nauczy.
Styl walki Octaviusa, wyuczony na samym sobie, był toporny, ale był zbyt inny. Polegał na pistolecie i mieczu, nie na mieczu i pistolecie. Wbrew pozorom, to różnica. Velrian mógł mu dać jedynie porady, jak może poprawiać błędy, ale by go faktycznie uczyć, musiałby całkowicie zmienić styl. Niemniej jednak, dzięki niemu, Octavius już nie odsłania tak łatwo gardła… A nawet ukradł od niego parę tricków, żeby się popisywać. W końcu, styl ponad istotą!
Jedną z ważniejszych lekcji, jakie Velrian dał Octaviusowi, była jego prawa ręka. Z uwagi na częściej uliczne i prozaiczne walki, Octavius nie miał nawyku stawiania gardy. Za łatwo było go uderzyć w rękę dzierżącą miecz. A to, jak to określał czarnowłosy, “śmierć na miejscu, w dodatku żałosna”. Niestety jednak, nawet trzy dni ciągłego treningu nic nie dawały…
Więc poszli na inne rozwiązanie. Rękawica i karwasz, którą Octavius nosi na prawej ręce, pochodzą od Velriana. Skoro nie był w stanie zasłonić ręki dzierżącej miecz, mógł ją opancerzyć. Bez specjalnych strat dla jego zwinności, za to z zyskiem dla bezpieczeństwa. I to tak znacznie.
A sama relacja Velriana z Octaviusem? Cóż… I jeden i drugi wytworzyli wobec siebie coś, co można nazwać przyjaźnią. Co prawda Octavius dalej żartuje, że mógłby się golić na tekstach czarnowłosego, ale chyba fakt, że są swoimi przeciwinymi podobieństwami gra tu dużą rolę.
No i w całej tej historii… Jest jeszcze
Yenn.
“Nie ma złych pomysłów… Są tylko takie, które nie wychodzą”
Yenn zainteresowała Octaviusa pewnego wieczoru w karczmie. Siedzieli w niej jak zwykle z Ezarethem po udanym polowaniu i przepijali nagrodę. Pardon, jeden przepijał, drugi oddawał cześć swemu bóstwu. Octavius jednakowoż szybko złączył kropki, że kobieta w pełnej zbroi płytowej nie jest rycerką, a kapłanką. Szturchając Ezaretha, dosiedli się i rzucili propozycją.
Widzicie, Octavius i Ezareth mieli tendencję do obrywania. Albo gdy jeden dość gwałtownie uciekał przez okno, albo gdy drugi wylatywał za drzwi. Opcji było mnóstwo, a ryzykancka natura Octaviusa i natura obydwu do wskakiwania w kłopoty niezbyt pomagała. Prosty rachunek stwierdził, że w sumie, czemu nie? Odezwali się do rudowłosej kapłanki i zaproponowali jej współpracę.
Ku zaskoczeniu obydwu, zgodziła się. Tak oto, zawiązała się drużyna awanturnicza, rozwiązująca i tworząca problemy w Restov. A zwłaszcza dla zielonej populacji. Octavius nadal próbuje ułożyć sobie życie, ustabilizować je. Wciąż mu nie wychodzi, bo albo jego romans z wojowniczką okazuje się być mniej ważny niż “droga kraba”, albo nieświadomie romansuje z córką bankierki, wciąż schodzą się i rozchodzą z Camille… Na szczęście, przez te lata, wyrobił sobie manierę bycia niczym kot. Nieważne jak wysoko spada, ląduje na dwóch nogach robiąc przewrót.
“Siła bierze się z pragnienia ochrony tego, co stoi za tobą”
Choć mało było go w tej historii, Octavius nigdy nie odciął się od swego stryja. Ma do niego niezwykle głęboki szacunek, za wychowanie go, mimo klątwy która nad nim ciążyła. Durante jest jego głosem rozsądku i chyba jedyną osobą w całym Golarionie zdolną go powstrzymać przed zrobieniem czegoś. Tak, cichy głos rozsądku w głowie Octaviusa mówi jak jego stryj, ma nawet taką samą manierę wypowiedzi! Z resztą, gdy Octavius musi naprawdę nad czymś pomyśleć, po prostu się pyta samego siebie “co by zrobił mój stryj?”. Z resztą, gdy stryj go potrzebuje lub o coś poprosi, Olsen poruszy niebo i ziemię, by go wesprzeć. Tak ważny jest to dla niego człowiek.
Tak samo Nagant - Octavius stale utrzymuje z nim kontakt listowy, a także nie waha się czytać o jego nowych odkryciach alchemicznych. Te znajomości się nigdy nie urwały, one nadal są.
I tak oto, Octavius jakimś cudem dożył do wieku dwudziestu dwóch lat… Gdy pewnego dnia, stryj chwycił go za kołnierz płaszcza i powiedział “Zbieraj się, idziemy na bankiet”.
Social