Już pierwszy dzień był bardzo owocny. Udało się mi oraz tak zwanym Krwinkom Vol (jest to niezwykle ciekawe z punktu widzenia teologii, muszę zbadać jak głęboko sięga synkretyzm w tym mieście) usunąć strukturę likantropów-przestępców zwaną jako Szczury Lądowe (wybitna gra słów, *Vivat!*). Jednego z nich zatrudniłem jako głównego sekretarza do spraw niechcianej poczty, później prawdopodobnie czeka go awans. Również jest likantropem, tak samo jak Zmiennym. Ciekawe czy po przemianie może zmieniać postać likantropa na innego likantropa. Może takie podejście może zaowocować nową strategią inwigilacji grup przestępczych? Może sama groźba wiecznej inwigilacji takich grup odstraszy część przyszłych złodziei i morderców? W każdym razie chłopak/dziewczyna/osoba wydaje się zadowolona z otrzymanej szansy. W końcu każdy zasługuje na drugą. Same Krwinki Vol również są niezwykle ciekawym tematem. Wydają się zbiorem elementów zupełnie niepasujących, a każdego z nich szybko by posądzono o czarnoksięstwo. Członkami grupy są Fayan, aktor z miejscowego teatru zmieniający postać na żądanie oraz Haelgha, która ma całkowicie zdrewniałą rękę (proteza? dar? artefakt?). O reszcie grupy słyszałem jedynie z opowieści Siostry Tiery, jednak wydają się równie cudaczni i udani. Jednakże grupa ta posiada specjalny talent, którego się już tak często nie widuje. Talent do wpadania w kłopoty, a następnie rozwiązywania ich z marszu. Są niczym Deus Ex Machina przetaczający się po wszystkich intrygach miejskich, zrywający sieci połączeń i układy. Grupa może tego nie wiedzieć, ale ja dostrzegam w nich wyjątkowy potencjał do czynienia dobra. Może to kolejna próba zesłana mi przez Ambriel? A może jest to po prostu zwykłe zrządzenie losu, że pojawiam się akurat w centrum wydarzeń, akurat w centralnej grupie dyktującej tempo?