Remove these ads. Join the Worldbuilders Guild
Tue 30th Jan 2024 10:43

Dziennik Saoirse - wpis drugi

by Saoirse

Po wieczorze w karczmie nastała noc, a po niej poranek. Zebraliśmy się wspólnie w karczmie, gdzie wraz z Orianą dyskutowaliśmy przy śniadaniu, Lila zaś robiła coś podejrzanego, co w końcu postanowiliśmy sprawdzić. Okazało się, że była w posiadaniu przedmiotów magicznej mocy - Piwa od Maga z Samotnej Góry. Ponoć to niezwykle potężna postać, którą Lila miała zaszczyt osobiście poznać. Piwo zabierała z nami w drogę, co może okazać się pomocne w przyszłości. Wkrótce do karczmy zawitał wysłannik ze zleceniem - ponownie, jak na zawołanie praca sama pcha mi się do rąk w tym miejscu! Mieliśmy odzyskać towary zagubione przez kogoś zwanego Małopalcym. Dowiedzieliśmy się, że jest to zarządca kabaretu, do którego udaliśmy się zgłosić naszą kandydaturę do wykonania zlecenia. Po drodze spotkaliśmy przemiłe mroczne elfki, których blednące pajęcze piętna na twarzy wskazywały na utratę błogosławieństwa Lolth. Lila była tak miła, że zaoferowała im swoją pomoc w osiedleniu się w mieście.
 
Kabaret przypominał mały teatr z dużą ilością nagości. Trudno mi oceniać wartość artystyczną, bo od razu udaliśmy się porozmawiać z reprezentantem Małopalcego - niziołkiem imieniem Makamil. Towary, które mieliśmy odzyskać, były akcesoriami potrzebnymi aktorom do występów. Dodatkowo osoby wcześniej wysłane po towary, zaginęły. Zgodziliśmy się więc odzyskać skrzynie z katakumb w imię sztuki, choć grobowce są dziwnym miejscem na trzymanie rekwizytów. Po drodze na miejsce zgarnęliśmy Cormica i Mokusza, który przy okazji powiedział nam o problemach z nieumarłymi w katakumbach. Mieliśmy więc szansę upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, a dodatkowo może odnaleźć zaginionych Jakobiego, Wersycję, Betty i Bruna. Skierowano nas do grobu Jaśminowego Rycerza - ponoć jakiegoś elfiego bohatera. Po nudnej przeprawie przez tunele i spotkaniu tutejszych nieumarłych strażników, którzy nas puścili po okazaniu odpowiedniego dokumentu, dotarliśmy na miejsce. Od razu odnaleźliśmy też jedną z zaginionych, niestety była już martwa. Kierując się dalej odkrywaliśmy kolejne zwłoki biednych pracowników teatru.
 
Gdy dotarliśmy do sarkofagu Rycerza, nie zdążyliśmy przyjrzeć się dobrze niczemu, gdy zaatakowały nas dwaj nieumarli - jakaś zjawa i duch samego Jaśminowego. Walka była intensywna, niemniej wyszliśmy z niej zwycięsko. Uszedłem z życiem dzięki rzuceniu iluzji mego patrona, niemniej nieco się tym odsłoniłem przed moimi towarzyszami. Zadawały później trochę pytań, ale je zbyłem, więc może dalej drążyć nie będą. Odnaleźliśmy po walce zagubione rekwizyty, pudło było dobrze zamknięte, więc nie mogliśmy zajrzeć do środka, by upewnić się, że zabieramy dobrą skrzynię. Musieliśmy zaryzykować. Przy okazji szukając tropów co do źródła nieumarłych, zdecydowaliśmy się zajrzeć do sarkofagu Rycerza. Ku naszemu wzburzeniu okazało się, że został obrabowany. Prawdopodobnie medalion zmarłego został skradziony przez Jakobiego - półelfa, którego zwłok nie odnaleźliśmy jako jedynych. Nie zdziwiłbym się, gdyby duch był bardzo oburzony i zesłał na to miejsce klątwę. Mieszkańcy tego świata potrafią być bezmyślni. A do tego kraść? Do tej pory coś się we mnie przewraca na samą myśl.
 
Nie znalazłszy Jakobiego w katakumbach, wróciliśmy do kabaretu, aby oddać skrzynię. Sam Małopalcy przyjął towar i zapłacił za naszą pracę. Powiedział nam też jak wygląda Jakobi (czarne włosy, pociągła twarz, bardzo zielone oczy i głupkowaty uśmiech). Zebraliśmy się, aby rozpocząć poszukiwania, choć byliśmy ogromnie zmęczeni i głodni. Dziewczęta bardzo jednak naciskały, żeby udać się tropem złodzieja już teraz, uległem więc, pokonany. W tawernie dowiedzieliśmy się od postronnego obserwatora, że miesiąc temu Jakobi dokonał kradzieży z napadem - obrzydliwa istota, widać, że złodziejstwo trzymało się go od dawna. Dziewczęta wysnuły wniosek, że skoro był notowany, to jego trop mógł pozostać u straży w którejś z bram. Od razu tam ruszyły, a ja, mimo że ledwie trzymałem się na nogach, podążyłem za nimi.
 
Dalej nie jestem pewien, co się działo, jeśli mam być szczery. Musiałem być jednak bardzo przekonujący w moim udawaniu przytomności, dziewczyny bowiem ganiały mnie po całym mieście pół nocy. Mam nadzieję, że one chociaż wiedziały, co robiły i że to przemęczenie nie poszło na marne. Gdybym wiedział, że nie mają żadnego szacunku do zdrowego rytmu dobowego, to bardziej bym się oszczędzał. Być może użyłem zbyt wiele magii lub zaczerpnięcie obrazu mojego patrona było zbyt męczące. Będę musiał lepiej rozkładać siły następnym razem. Niemniej odnalezienie złodzieja jest ważne, szczególnie jeśli naruszył tym jakiś balans między życiem, a śmiercią w tym mieście. A dodatkowo - dla zasady - złodzieja należy ukarać.